Buziak!

30.04.13r - bieganie 4,11km - 26 minut,
                   rolki 10,41km - 48 minut
1.05.13r - bieganie 4,10km - 26minut
2.05.13r - rolki 10,11km - 56 minut
3.05.13r - rolki 7km - 60 minut
4.05.13r - bieganie 4,0 km - 25 minut
                rolki 20 km - 1 godzina 38 minut
7.05.13r - bieganie 4,13 - 26 minut
                rolki 10km - 45 minut
                w-f\ćwiczenia 1 godzina 10 minut

         Moje ciało się poprawiło, ale chyba dostarczam sobie za mało witamin, bo robią mi się siniaki. Ostatnio widziałam dziewczynę, która strasznie schudła i też była posiniaczona. One pytały "biłaś się z kimś czy co?", a ja wiedziałam jaki jest tego powód. Wiem też czemu ciągle jej słabo przy ćwiczeniach i robi się purpurowa, mimo to z zamiłowaniem wszystko robi. Nic się nie odzywam, ale mam wrażenie, że choć ona tego nie podejrzewa to akurat ja to wszystko widzę i rozumiem. Może nawet, aż za bardzo. Powinnam zjeść choć jeden owoc dziennie, ale szkoda mi wydawać pieniędzy. Wg. nie zabieram portfela na uczelnie, jak wiem, że mam dużo zajęć to robię sobie bułkę sojową z masłem.

           Od maja zaczynam zliczać "spalone kcal". Oczywiście mam świadomość, że organizm się przyzwyczaja itp itd, ale chodzi o idee. Lubię jak coś mi wychodzi, a liczby robią na mnie wrażenie. To taka motywacja. Licznik zrobię sobie na blogu z boku. Nawet myślałam zrobić jakieś wyzwanie z tym związane, ale nie. Może bez paniki, jednak jak ktoś jeszcze chce liczyć to oczywiście zachęcam. Liczby będę spisywała ze statystyk endomondo. Bardzo przydatna strona i aplikacja. Polecam. Ogólnie planuje post, w którym przedstawię różne dietowe aplikacje nie tylko te związane z bieganiem i gps :) Ale to osobno, abym mogła zamieścić w linkach jako coś przydatnego. Ostatnio potestowałam trochę rzeczy :)


              Muszę kupić buty do biegania, bo bolą mnie "podeszwy" stóp. Nie jest to dziwne, skoro biegam w czymś co kosztowało 15złotych i mam mokre buty i skarpetki, bo chyba nie wypuszczają ciepła. Ogólnie jednak ruszyłam z kopyta i narazie nie czuję, aby moje stawy jakoś się buntowały. Gdyby tak było to odpuściłabym. Schudnąć mogę zawsze natomiast stawy i chrząstki ma się tylko jedne. Biegne wolno z czasem między 5,50-6,20 minut\km. Nie warto mi przyśpieszać, ewentualnie zacznę zwiększać dystans.

        Z dietą różnie. Nie przejmuje się jedzeniem. Czuję się lekko. Głupi ten, komu wydaję się, że waga to jedyny kompleks. Waga to pretekst, pretekst do reszty problemów, albo aby zabić w głowie inne kompleksy. Najpierw miałam problem z wagą, dopóki go nie było to byłam szczęśliwa. Uważałam się za inteligentną, ambitną młodą osobę, która coś w życiu osiągnie, spędzałam świetnie czas i co dzień wstawałam z szerokim uśmiechem. Aż ludzie nie zaczęli mówić jesteś gruba, a to wbiło się we mnie do samego dna i w końcu popchnęło do decyzji schudnięcia. I mam, mam swoje 53 kilogramy. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tyle ważyła, a i tak nie widzę siebie takiej jaka jestem w rzeczywistości. Wybieram zawsze złe, większe ciuchy, a potem tysiąc razy muszę się przebrać. Twierdze, że w sieciówkach kłamią z rozmiarami, bo mieszczę się w każde 34 i rzeczywiście chyba zaniżają, bo co noszą w takim razie osoby, które są chudsze niż ja? Porównuję się do innych i zawsze myślę  że są chudsi, chociaż wszyscy wokół rzekomo obiektywnie powtarzają, że ja jestem chudsza. Wydaję mi się, że oni wyglądają lepiej. Są drobniejsi, wyżsi, mają dłuższe nogi, lepsze włosy. Po kompleksach z wagą zaczęłam mieć problemy ze wszystkimi aspektami życia. Kiedyś wstawałam godzinę przed wyjściem to miałam 40 minut na picie kawy, teraz nie zawsze zdążę nawet dopić. To jednak trwa 1,5 godziny po przebudzeniu. Potem niema luster, niema wyglądu, unikam łazienki i nie chce się dołować. Najgorzej jest kiedy dopadają mnie myśli: nic nie osiągnęłaś. Patrze na innych ludzi, oni coś robią, do czegoś dążą. Moje studia ładnie brzmią, ale na nazwie się kończy. Nic nie daje od siebie. Nie zarobiłam jeszcze ani grosza, siedzę i pasożytuje, a inni uważają mnie za mądrą. Oszukują się! Jakby płacili za udawanie bycia mądrzejszą niż jestem to byłabym milionerką. Nie lubię tego pesymizmu, staram się go zabić stłumić w zarodku.Są lepsze i gorsze dni. Dziś dzień będzie tym lepszym.

      Idę do Was pokomentować (jak to brzmi). Nie mam nawet minuty, w której siedzę bezczynnie: spacer, rolki, bieganie, na uczelnie też czasem trzeba coś zajrzeć - teraz muszę wymyślić maszynę i zacząć się uczyć. Na szczęście w weekend majowy zapomniałam, że studiuję. Im więcej czasu mam zajętego, tym mniej się dołuje, także to dobrze. Nie chciałabym zachorować na depresję. To straszna choroba, więc nawet nie pozwalam sobie na branie do siebie takiej ewentualności.

     Wybaczcie, że tak długo wyszło. Mam nadzieję, że następny post (nie ten z aplikacjami) powitam z wagą 52,9, bo 53 to chyba moja kolejna bariera (bo dużo jesz!). Cii...

12 komentarzy:

  1. Wiesz ze nie jesz duzo, a trudno jest spojrzec obiektywnie. Zawsze ktoś będzie od nas chudszy. No i co z tego? Ale np. komuś to kompletne nie służy, pomijając ze to niezdrowe to bedzie wyglądać po prostu źle. Pomijając osoby, które sa tak chude genetycznie.
    Staraj się na to patrzeć inaczej. Przecież chudniesz, nie jesz dużo a Twoje wyniki w bieganiu i rolkach są genialne.
    Tym bardziej nie biegaj w byle czym! Sama powiedziałaś ze chrząstki ma się tylko jedne. Na dłuższa metę buty do biegania i tak będą dużo lepszym wydatkim niż siłownia czy karnety na basen. Więc kup coś konkretnego czym nie rozwalisz sobie stóp i nei będizesz obciązac kolan!
    Nie przejmuj się, ucz, ćwicz i jedz te warzywa i owoce raz na jakis czas. Wcale nei są takie drogie. Nikt Ci nei karze kupować super-premium-nie-wiadomo-jakich pomarańczy tylko np. sezonowe ogórki i pomidory na rynku. Zaraz będą genialne warzywa! Wykorzystaj to!
    Nie mogę się doczekać notki z aplikacjami :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam, dodaję bloga i będę cierpliwie czytać ;D Trzymaj się w postanowieniu, ja życzę wszystkiego najlepszego :)

    Motylekproana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No moim zdaniem wyraźnie popadłaś w obsesję tego całego odchudzania. Znam to wszystko, o czym piszesz, ale udało mi się odzyskać równowagę. Nie porównuj się z innymi dziewczynami. Każdy jest inny i każdy zasługuje na akceptację. A chudość to nie jest najważniejszy aspekt życia. I tak już jesteś chuda, skoro się mieścisz w 34...

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu muszę to napisać: chciałabym się ruszać tyle co ty :)
    Postaram się ćwiczyć więcej zamiast.. wymiotować :/
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też na początku byłam szczęśliwa, otoczona grupką przyjaciół, niezważająca na to jak wyglądam (chociaż były momenty, gdy pomyślałam, jak to by było być chudszą) dopóki nie zaczęli mnie nazywać grubą. Chyba dopiero wtedy obiektywnie spojrzałam w lustro i rzeczywiście, widziałam niską, grubą dziewczynę, która zamiast coś z tym zrobić wciąż kupuje kolejną paczkę chipsów w pobliskim sklepie.
    A przy kupowaniu ubrań zawsze wybieram L, 44-42, a później biegam w tą i z powrotem, by zamienić na mniejsze. Chyba jeszcze do mnie nie doszło, że jest mnie trochę mniej, a od czasów ' Wychodzimy ze sklepu, bo nie ma mojego rozmiaru ' trochę się zmieniło.
    Dużo chcesz jeszcze zgubić? Twój rozmiar to 34, chyba nie jest tak źle, jak o sobie myślisz.
    A optymizmu szukaj w najmniejszych rzeczach jakie są koło ciebie. Nawet takie bieganie. Pomyśl sobie, udało mi się, przezwyciężyłam lenia i pobiegłam. To twój sukces, który powinnaś celebrować kubkiem najlepszej zielonej herbaty :)

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. podziwiam za tak dużą ilość sportu, też musze się do tego zmusić - ale to po maturze. Może czasami lepiej zjedz jakiś owoc, nie ma dużo kalorii a witamin za to sporo. Nie ma co porównywac sie do innych - choć wiem że kusi i sama mam z tym problem . .

    OdpowiedzUsuń
  7. zazdroszczę tobie tyle siły, ja walcze ponownie o zrzucenie minimum 50 kg
    http://perfection-live-ev.blogspot.com/

    PS.wróciłam do świata żywych :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zachęciłaś mnie do lepszego wykorzystywania czasu każdego dnia, Dziękuję, :)

    OdpowiedzUsuń
  9. podoba mi sie bardzo koncowka, nienawidze zmarnowanego czasu, jak czlowiek ma za duzo wolnego czasu to zaczyna mysklec o pierdolach :):)

    OdpowiedzUsuń
  10. nooo widzę że u ciebie bardzo aktywnie ! super. bieganie i rolki - uwielbiam

    rolki to moja miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś moją inspiracją! To tak pięknie wygląda, gdy wypisujesz te wszystkie km i czas... Zazdroszczę silnej woli i motywacji. Tak trzymaj! ^^
    Olithia

    OdpowiedzUsuń
  12. nie powiem, jestem pod wrażeniem :) mnie się 3 razy w tygodniu nie chce, a co dopiero tyle ;]
    w sumie fajny pomysł z tym liczeniem spalonych kcal, tym bardziej mi się to podoba, że ja się za to nie zabiorę z własnego lenistwa. nawet tych zjedzonych nie chce mi się liczyć.
    [tak teraz patrzę na te wypowiedzi i wychodzi na to, że jestem jakimś niedorobionym leniem w porównaniu z Tobą oO]

    OdpowiedzUsuń