O mnie

   Chcesz się czytelniku czegoś o mnie dowiedzieć? Więc jestem Rozz, ten "pseudonim" wziął się od rozmiaru w chwili, kiedy nie mieściłam się nawet w szerokiej normie BMI, ale spokojnie i po kolei.

    Mam dwadzieścia jeden lat i po wakacjach będę dumną studentką trzeciego roku na uczelni technicznej i piszą to po to, aby wszystkie ewentualne językowe błędy mi lekko wybaczać, ponieważ należę do typowych umysłów ścisłych i bardziej niż litery kocham liczby. Co lubię? Ładnie wyglądać, bo kto lubi być brzydki? Oprócz tego spędzam czas z aparatem, jestem uzależniona od kawy i biegania, gotuję, choć wychodzi mi to raczej średnio. Mam fizia na punkcie samochodów i psów. Lubię zdobywać wiedzę i się rozwijać, ale w granicach zdrowego rozsądku. Z jednej strony jestem bałaganiarą, z drugiej kocham estetykę, i gdzie tu znaleźć złoty środek? Ogólnie jestem zwyczajna i wyjątkowa, czyli nie wychylam się w żadną stronę poniżej czy powyżej normy. 

     Blog jednak nie dotyczy ani samochodów, ani moich zainteresowań związanych z tym, co wyszukałam sobie lata temu, kiedy to chciałam odnaleźć swoją drogę. Rzecz tyczy się odchudzania, utrzymywania wagi (bo na tym teraz mi zależy), zdrowego trybu życia, sportu w tym szczególnie biegania, ale i też innych form, zapewne będzie też trochę rzeczy osobistych, posiłków, motywacji i inspiracji. 

       Blog został założony dokładnie 14.03.12r i miał mi pomóc schudnąć. Po kilku dniach zmieniłam adres. Czy osiągnęłam swój cel? Tak, z 72kilogramowej, wcale nie chudej dziewczyny uzyskałam wagę 53kilogramy, którą niemal rok już utrzymuję. Nie ukrywam: zupełnie zmieniłam swoje życia i trudno porównywać je do tego, które było wcześniej. Nie czuję się na tyle doświadczona, aby udzielać komuś osobistych rad, czy powiedzieć mu jak ma schudnąć, choć sądzę, że z całej sytuacji jakieś wnioski pozyskałam i nie pozwolę sobie na zamroczenie umysłu. 
     W tym momencie jest też dobry czas, aby przyznać się, że nie schudłam ani wolno, ani też zdrowo. Bardzo małe bilanse kaloryczne łączyłam z godzinami wysiłków fizycznych. Efekty to dało myślę, że dość dobre, natomiast wiązało się to z pewnym stresem i pytaniami co będzie, kiedy uzyskam wymarzoną wagę. Oczywiście nie namawiam nikogo, aby zastosował ten sposób, bo zapewne nie należy on do dobrych, ale każdy popełnia błędy, prawda? 
        Na zdjęciach widać moją "metamorfozę". Pierwsze zdjęcie to czas, w którym miałam około 68kilogramów, czyli ostatecznie miałam jeszcze cztery więcej. Jak sie domyślacie nie był to czas kiedy chętnie stawałam przed obiektywem. Drugie i trzecie zdjęcie odnosi się do 59kg, natomiast wszystkie poniżej to przedział wagowy 53-55.

4 komentarze: