2XL - wrażenia

       Zacznę prosto z mostu, bez zbędnych wstępów, bo zwyczajnie nie mam na nie pomysłów. Mogłabym krążyć wokół, aby dojść do sedna, ale nie mam siły. W telewizji trwa czas silnego promowania serialu 2XL, spoty pojawiają się niezwykle często, jako, że nie miałam akurat czasu obejrzeć żadnego z odcinków w TV to nadrobiłam straty włączając je za pomocą ipli.tv. Jakie wrażenia? 
Po pierwsze lubię polskie seriale obyczajowe o ile nie są puszczane pięć razy w tygodniu i są w miarę logiczne. Lubiłam bardzo "przyjaciółki", jako że niestety obecnie nie kręci się nowych odcinków postanowiłam zacząć oglądać coś innego i mój wybór padł właśnie na 2XL. Chociaż w tym przypadku robi się kasę na tuszy to jednak kiedy dobrze się przyjrzeć to te odcinki są naprawdę pożyteczne.
Mamy dwie bohaterki - dietetyczkę, która sama ma problemy z wagą. W tej roli Edyta Jungowska, która moim zdaniem radzi sobie świetnie. Dotychczas kojarzyłam ją głownie z "Na dobre i na złe", gdzie jednak nie robiła na mnie wrażenia. Tutaj jest zupełnie odwrotnie. Druga z pań to naukowiec, który pracuje w laboratorium. Na razie jest zdecydowanie mniej barwna z tego duetu, ale chodzi chyba właśnie o kontrast. Można powiedzieć, że to dwie zupełnie odrębne historię, których wspólnym mianownikiem jest waga i to własnie je łączy. 

Laura mogłaby się wydawać kobietą spełnioną. Ze wszystkich stron otacza ją luksus. Ma piękny dom, całkiem przystojnego męża i gabinet dietetyczny w centrum, który wygląda rzeczywiście nowocześnie i imponująco. Z tego opisu zazdrościłabym jej. Jednak jak to w życiu bywa nic nie jest jasne i klarowne.  
Osobiście jej mąż budzi we mnie takie emocję, że chciałabym mu przywalić. Oczywiście rola Karola jest mocno przerysowana, bo w pierwszym i drugim odcinku jak ze sobą rozmawiają to zawsze on mówi jej o diecie, zupełnie tego nie wspierając. W końcu zdradza Laurę z chudą sekretarką. Przeprasza ją bo musi, ale nadal zainteresowany jest tylko tym, żeby schudła, bo jest wzrokowcem! No mój Boże, idealny, irytujący facet. Najbardziej przytłaczające jest to, że takie sytuacje zdarzają się w rzeczywistości, a my nie dręczymy swoic ukochanych o kilogramy. Znaczy mój mnie też nie męczy, ale gdyby tak było to już byśmy ze sobą dawno zerwali.
Oczywiście męczenie bohaterki nie może zatrzymać się na mężu - siostra Laury jest nieugięta, chodzący wypielęgnowany ideał, swoją drogą również nieco przerysowany. W restauracji delektuję się sałatą. mąż zdradził jej siostrę, ale oczywiście ona go usprawiedliwi. To jej wina, że się obżerała czekoladą, gdyby wybierała sałatę to ich relację byłyby idealne. Swoją drogą czekolada wchodzi w ręce Laury w każdym miejscu. To wygląda gorzej jak alkoholizm.



Agata ma psa, którego traktuje jak dziecko. Trzyma od siebie z daleka facetów, nie ze względu na wygląd, ale dlatego, że jeden ją zranił. Jej postać jest zdecydowanie mniej skomplikowana - co najmniej w tym czasie, ponieważ nie ma wrogów, nikt jej nie wypomina tuszy (no oprócz jej pracowników, tyle tylko, że ona tego nie słyszy). Robi karierę naukową i ma oddanych prawdziwych przyjaciół, których można jej pozazdrościć. Teoretycznie przecież nic więcej nie powinna od życia chcieć, ale tutaj wraca odwieczna zasada kobiet. Możemy twierdzić, że akceptujemy siebie takie jakie jesteśmy, również wtedy kiedy nieco nam przybyło, jeżeli jednak mamy tyle determinacji, aby to zmienić to bez mrugnięcia okiem to robimy i nie tęsknimy za swoim grubszym "ja". Wgl. w społeczeństwie jest taka tendencja - i chudziej tym lepiej, chyba że masz mięśnie, które mogłyby konkurować z męskimi, wtedy możesz wyglądać trochę bardziej przysadziście i jest ok.



 Serial może wydawać się po tych opisach błahy i niegodny uwagi, a jednak pokazuję, że za nadwagą kryję się zazwyczaj jakiś problem. Laura zajadała śmierć mamy, druga z bohaterek rozstanie z facetem.Mamy skłonność do krytykowania ludzi, którzy mają trochę nadwagi, ostatnio sytuacja sięga w tej kwestii dziwnych granic. Nie faceci się licytują, ale to my kobiety jesteśmy wobec siebie coraz bardziej krytyczne! Po co? Nie wiem. W moich oczach wszyscy akurat wypadają dobrze, bo oceniam ich jako chudszych i ładniejszych niż ja, ale nie wszyscy tak mają. Może taki serial otworzy oczy tym krytantkom, które pozwalają sobie na komentarze "ale się zapuściłaś", bo kiedy w naszym życiu działaby się jakaś tragedia to czy rzeczywiście nadal pilnowałybyśmy każdego kęsa i martwiły się wagą? Ja odpowiem szczerze, że zapewne nie i utyłabym na 200%. Łatwo jest powiedzieć, że ktoś coś robi źle. Zobaczcie, bohaterki osiągnęły w swoim życiu całkiem sporo, o wiele więcej niż duża część chudzin, a jednak dużą część tych sukcesów przesłania im wygląd i to nie problem z tym, że źle się ubierają czy są brzydkie, nie umyte, nie malują się, czy nie chodzą do fryzjera. Są piękne i zadbane, a harmonie muszą im zburzyć kilogramy. Laura w gruncie rzeczy nie jest aż tak tragicznie gruba, a Agata ma nogi do nieba. Wcale nie jest tak, że to sytuacja, która nigdy nigdzie w życiu nie mogłaby mieć miejsca - jest nad wyraz prawdziwa.
Będę oglądała ten serial również z tego powodu, że jest w nim wiele prawdy o mnie samej, bo życie jest takie, że można schudnąć i mieścić się w przeciętnej, ale w głowie chyba już na zawsze pozostanę tą grubszą, gorszą, wyolbrzymię każdy komentarz na swój temat i będę szukała krytyki w oczach innych. Przykre, ale prawdziwe. 

11 komentarzy:

  1. Hmm... a myslałam, że to będzie takie puste serialątko na nabijania kasy, a tu z Twojej opinii wynika jednak trochę co innego. Btw, ogladałaś 'Grubasy'? Film jest dostępny w całości na yt, też podobna tematyka

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam te trzy odcinki, z czystej ciekawości, nie jest najgorzej. Tylko się zastanawiam co zrobią z Romanowską, w końcu kiedyś jej postać musi schudnąć, a aktorka już nie koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tym serialu, ale to moze dla tego że odkąd się przeprowadziłam nie mam TV. Serial brzmi ciekawie. Co do tego co napisałaś na końcu - musisz uwierzyć w siebie, samoakceptacja i kochanie siebie samej ( ale nie przesadne oczywiście ;P) jest jedną z ważniejszych rzeczy. To jak my widzimy siebie ma duży wpływ na to jak inni nas odbierają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie miałam okazji oglądać, jednak po Twoim poście w jakiejś wolnej chwili z pewnością nadrobię zaległości.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie ostatnio zastanawiałam się, czy nie obejrzeć tego serialu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam pierwszy odcinek, nie wydawał się najgorszy ten serial. Też miałam ochotę przywalić temu mężowi! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny opis. Niestety, jest dokładnie tak, jak piszesz - kobiety ocenia się po okładce. Na nic inteligencja, poczucie humoru, idealny charakter czy tuziny innych zalet.

    OdpowiedzUsuń
  8. słyszałam o nim, ale nie oglądałam. cierpię na awersje do Jungowskiej - nie znoszę jej minek, głosu, sposobu gry i nawet najgenialniejszy serial z nią w roli głównej będę omijać na kilometr.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpadłam na Twój blog przypadkiem i przeczytałam ten post. Wcześniej nawet nie zastanawiałam się czy zacząć oglądać ten serial, ale teraz to mnie zaciekawiłaś...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie mam zamiaru tego oglądać. To takie przytaknięcie na "tak-bądźmy grubi i jedzmy tonę ciastek". A przecież nie o to chodzi...

    OdpowiedzUsuń
  11. nie miałam okazji zapoznać się z tym programem, ale zaciekawił mnie dzięki Twojemu wpisowi

    OdpowiedzUsuń