TRENER - spóźniona recenzja


 Temat może i przestarzały, ale skoro Trener leży od sesji w domu, a ktoś jeszcze ma wątpliwości czy go kupić czy nie, to może pomogę mu podjąć tę decyzję.

W skrócie:
Dlaczego warto? 
 - Każda litera, wyraz, zdania są przemyślane i mają swoje miejsce. O ile widziałam już multum artykułów, które kręcą wszystko wokół jednego to w trenerze wszystko przekazane jest wprost, szybko i na temat.
 - Naprawdę dużo można się dowiedzieć. Kiedyś jeździłam na zawody, co prawda nie trenowałam profesjonalnie, ale jednak miałam coś do czynienia z bieganiem, mimo to gazeta mnie zaciekawiła i dużo wniosła do mojego życia.
 - Nie jest to gazeta tylko do bardzo początkującego biegacza. Mój narzeczony przewertował również całą, a w swoim życiu przebiegał już bardzo spore dystanse. 
 - Jeżeli biegasz to masz sporo informacji pod ręką.
 - Zdecydowanie podkreśla to jakie mamy mieć do tego wszystkiego podejście.

Dlaczego nie warto? 
 - Ludzie spodziewają się zazwyczaj cudów. Kupno gazety nie zmieni Twojego życia, nie ruszy się za Ciebie z kanapy. Jeżeli nie lubisz biegać, nie masz motywacji, chęci, nie zacząłeś/aś jeszcze to chyba nie warto inwestować 20 złotych. Nie, wcale niema tam żadnych rewelacji jak nagle biegać w krótkim czasie z zawrotną prędkością i przeskoczyć samego/samą siebie. Chyba, że wydanie tych pieniędzy Cię zmotywuje :)

     Na Trenera miałam chęć od kiedy zaczęłam biegać, jednak powstrzymywałam się z myślą: wydasz 20 złotych i i tak nic ciekawego się nie dowiesz. W końcu jednak ogołociłam słonia-skarbonkę i poszłam z kawałkiem oszczędności do kiosku. Nie było trudno. Może w Warszawie jest problem z kupnem tego numeru, w moim regionie niemal w każdym miejscu z gazetami są jeszcze po dwa egzemplarze.
       Wydawca Trenera trafił w samo sedno. Czas idealny, aby zacząć biegać, moda na zdrowe życie i aktywność fizyczną - większość ludzi pójdzie biegać pięć razy, trzy razy przejadą się rowerem, ale będą i tacy, którzy zostaną. Domyślam się, że zarobek był spory. 
        Po otwarciu gazety wita nas spis treści. Przyznam, że nie zajrzałam do niego, ponieważ chciałam przeczytać całość. 140 stron podzielone jest na dziewięć rozdziałów: pierwsze kroki, szczupłą sylwetkę, frajda biegania, jak bieg wpływa na zdrowie, jak mądrze trenować, jak wybrać sprzęt, kontuzje, pierwszy start i plany treningowe. 
            Zacznę od rozdziałów, które mnie nie zachwyciły. Najgorzej czułam się czytając o sprzęcie. Cały rozdział poświęcony reklamie, na każdym kroku z podkreśleniem, że musimy zainwestować. To bardzo kłóci się z moim myśleniem, że w bieganiu nic Cię nie ogranicza, a tu nagle kup buty za 300złotych i skarpetki za 80. Moim zdaniem najpierw powinniśmy zobaczyć czy lubimy ten sport, przebiec się raz, drugi i wtedy dopiero myśleć o sprzęcie. Wiele firm chce zrobić na zdrowym stylu życia biznes. Powinnam to rozumieć. Nie byłam też zadowolona z planów treningowych. Liczyłam na nie, myślałam, że będę miała gotową podkładkę do rozwoju, no ale bez szału - mamie przydał się ten dla początkujących i osób z nadwagą. Ja przykładowo biegam już pięć km poniżej 25 minut, mogłabym wykorzystać ostatni z planów na 5km poniżej 20 minut, ale to wydaję się strasznie nierealne. Tak samo jest z 10km. Biegam dyszkę poniżej 55minut (52:20), natomiast 45minut jak na dzień dzisiejszy mnie przeraża. Zresztą chyba odebrałoby mi to radość: 1200m szybko, wolno, szybko, wolno. To nie dla mnie. 
        Zachwycona byłam pierwszym rozdziałem, dowiedziałam się wreszcie, że jeżeli biegnę do 10km to to, że piję tylko kawę przedtem nie jest niczym dziwnym (o czym słyszałam wokół wiele razy), dowiedziałam się o bieganiu w makijażu i z wózkiem (co zdziwiło mnie totalnie) , drugi rozdział nie ustępował. Co prawda nie chce redukować już wagi (chyba), ale zawsze lepiej być świadomym. Właściwie wszystkie rozdziały oprócz dwóch wymienionych w akapicie wcześniej nie zawiodły mnie.

    Macie Trenera w domu? Jak wrażenia?

  
   Ostatnio na blogu pojawia się więcej konkretów, a mniej moich osobistych wyznań i jest to celowe :). Jeżeli chcecie obserwować moje treningowe postępy i tak dalej zapraszam na facebook:

14 komentarzy:

  1. przewertowałam tę gazetkę w empiku jakiś czas temu, nawet przeszła mi przez głowę myśl, by ją kupić, jednak później zajrzałam na dział sportowy i zdecydowałam się na książkę o podobnej tematyce ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to też myślałam o książce, ale książka byłaby grubsza i nie wiem czy bym całą przeczytała [moja siła woli jest często beznadziejna]

      Usuń
  2. Widziałam ją w moim sklepie, ale nie kupiłam. Jakoś nie powaliła mnie na kolana. Może dlatego, że nie biegam, mam plan biegać i pewnie niedługo zacznę. Kupiłam za to WH i byłam zadowolona. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozz mam małe pytanie. Myślisz, że dla osoby, która miała styczność z bieganiem, ale nie na dłuższą metę trening trzy razy w tyg. jest dobrym wyjściem? Dodam, że to nie będzie moja jedyna aktywność. ;*

      Usuń
    2. Jak na moją wiedzę to dostatecznie dużo - więcej nie wiem czy miałoby sens. Ogólnie ja znam schematy co dwa dni - czyli wychodzi 3-4 razy w tygodniu, słyszałam też, że ktoś biega trzy dni połowę dystansu z rzędu, robi dwa dni przerwy i biegnie długi dystans, ale nie wiem :)
      Niektórzy biegają bez mierzenia kilometrów i czasu codziennie i to bardzo długo. Wiem jednak po sobie, że po trzecim dniu z rzędu nie mam już tego powera i czas leci gwałtownie na głowę i nie chodzi o to, że nie mogłabym biec wolniej, czy idę na rekordy, ale to znak od organizmu, że jednak nie jest w pełni dyspozycji.

      Usuń
    3. Ok dziękuję Ci bardzo, na razie zacznę sobie trzy razy w tygodniu. A z tym liczeniem dystansu to już dla mnie jakiś kosmos. ;)
      Na tą chwilę ubiorę się i zacznę biec. ;)

      Usuń
  3. Przeglądałam ją w empiku dosłownie parę dni temu i dumałam kupić czy nie ;) Ostatecznie odłożyłam ją na półkę z postanowieniem przemyślenia jeszcze czy wydać na nią 20 zł, bo i tak w moim empiku kilka egzemplarzy spokojnie jeszcze sobie leżało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kupiłam tylko dla tego, że już nie czuję się początkująca :D
    Ale uważam, że to było bardzo dobre posunięcie wydanie takiego małego poradnika dla tych co zaczynają (a takich osób jest coraz więcej) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem. Niby mam całkiem dobre czasy, ale jeżeli chodziło o wiedze to opierała się na tym, że trzeba ruszać nogami, więc teraz czuję się wyedukowana :)

      Usuń
  5. nie mam w domu ale jakoś wydaje mi się że nie potrzebuje takich książek, czasopism, gazet i tak dalej. zazwyczaj jesli czegoś potrzebuję to znajduję to w internecie i jest ok w sumie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, dobrze wiedzieć, że wyszła taka gazeta... Ja co prawda zaczynam i - tak jak mówisz - nie chcę na razie inwestować (nawet w gazetę, przecież od czego mamy internet ;p), ale jeżeli mi się spodoba - dorwę gdzieś na allegro. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Kupno gazety nie zmieni Twojego życia, nie ruszy się za Ciebie z kanapy" prawda.. a wiele razy widziałam osoby które inwestowały w sport, w gazety, w sprzęt. A później to leżało ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakup gazety był strzałem w dziesiątkę. Dobrze mi się ją czytało!

    OdpowiedzUsuń
  9. Gazetę kupiłam i myślę, że jest ciekawym zbiorem odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania, a jest ich póki co sporo ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń