Odczucia po pierwszym domowym treningu powyżej 20 minut (z Mel B)

    Nigdy nie byłam fanką ćwiczeń w domu. O ile wszystkie moje koleżanki zawsze wynajdywały zestawy, robiły multum brzuszków i chciały się zapisywać na zajęcia fitness to ja nie miałam takiego pociągu. Wolałam skakać po drzewach, płotach i grać nadal z chłopakami w piłkę nożną, mimo że dorastałam i zaczynałam odbiegać od nich poziomem gry. Potem pojawiła się siatkówka przy której spędzałam do ośmiu godzin dziennie. Patrze na swoje zdjęcie z imprezy w piątej klasie, mam spodenki i bluzkę przed pępek i widzę bardzo chudą dziewczynę z mięśniami na brzuchu. Moje koleżanki wyglądają przy mnie jakby nigdy nie wiedziały co to sport.
     Fakt, że w domu idzie ćwiczyć poznałam w czwartej klasie szkoły podstawowej. Moja mama wtedy się odchudzała i kupiła kasetę Video z Cindy. Żadne z tych ćwiczeń nie sprawiały mi  problemu, ale nie przepadałam za nimi i jak już robiłam je z mamą to tylko i wyłącznie z nudów. Z moją wagą było wszystko pięknie dopóki cała zgraja znajomych nie porozjeżdżała się po liceach i przestała mieć czas. Każdy zajął się swoimi sprawami, a ja tyłam i tyłam. Oczywiście próbowałam coś z tym zrobić, ale wszystkie ćwiczenia były nieskuteczne, zbyt szybko traciłam motywację, za bardzo byłam uzależniona od drożdżówek i puszki Coli. Co prawda w drugiej klasie liceum chodziłam raz w tygodniu na aerobik, ale nie byłam jakoś szczególnie przekonana. Szczyt wagi osiągnęłam jednak kiedy już wyprowadziłam się z domu. Kobieto nigdy nie próbuj dorównać facetowi, jeżeli chodzi o ilość jedzenia, bo kończy się to tragicznie. Znów próbowałam zimą ćwiczyć wieczorami, ale nie przynosiło to efektów, bo nie trwałam w tym dłużej i objadałam się z taką samą siłą. Ostatecznie nawet po schudnięciu, nawet teraz, kiedy rok trzymam wagę na podobnym poziomie nigdy nie przekonałam się do ćwiczenia w czterech ścianach. Nic jednak nie motywuje tak jak chęć bycia chudą - sama napisałam ostatnio, że to nie powinna być jedyna motywacja, ale co szkodzi spróbować? Czytałam na Waszych blogach jak robicie ćwiczenia i zazdrościłam, dlaczego ja nie potrafię?
      Jestem osobą, która szybko się zniechęca. Jeżeli złapie bakcyla i już wyznaczę sobie jakiś cel to go osiągam, natomiast pierwsze kroki są zawsze straszne. Chodzi o to, że szybko stwierdzam, że się do czegoś nie nadaję i odpuszczam. Tak było zresztą z bieganiem . Na lipiec podjęłam osobiste wyzwanie i stwierdziłam, że spróbuję poświęcać na to chociaż piętnaście minut dziennie.
     W czwartek uruchomiłam trening z Mel B i powtórzyłam go w piątek. Całkiem mi się spodobało i już tłumaczę dlaczego. Zazwyczaj szukałam długich 40 minutowych zestawów. Jestem niecierpliwa, więc strasznie mi się dłużyło. Tutaj byłam zaskoczona 5 minut i koniec, włączam 15 i koniec, a potem po 10, które też szybko zlatywała. Potem podliczam i ze zdziwieniem stwierdzam, że ćwiczyłam godzinę i pięć minut - ale jak? Oprócz tego w programach często stosowane jest zapętlanie: robisz jedno ćwiczenie, drugie, trzecie, a potem wracasz do pierwszego i powtarzasz je ileś razy - tutaj nie ma czegoś takiego. Spodobał mi się też system minuta na ćwiczenie - wiem dokładnie przecież, że to nie dużo czasu. 
     Ćwiczenia nie są zaawansowane technicznie. To doskonałe zestawy dla osoby początkującej (czyli takiej jak i ja), nie znaczy to jednak, że nie poczułam żadnych mięśni. Owszem może dziś nie mam okropnych zakwasów, ale nie mam ich również po bieganiu, ani po rowerze, ani po rolkach, czuję natomiast, że wczoraj coś się z moim ciałem działo. Gdybym dziś miała powtórzyć trening na ręcę to zapewne sprawiłby mi on więcej kłopotów.
    Mel B jest pozytywną osobą. Tak mi się wydaję. Krzyczy głośno, odlicza i śmieje się szeroko. Jest w tym coś naturalnego. Nie wydaje co chwile rad, ja bardziej poczułam jakby ona ćwiczyła sobie ze mną, a nie była moim trenerem. Oprócz tego wraz z nią ćwiczy czwórka innych osób. Jestem fanką uśmiechniętej i zaangażowanej blondynki oraz panów, którzy robią ćwiczenia nieco po swojemu, co również poprawia mi humor. 
   W tle niema jasnych ścian, zamkniętych pomieszczeń, sali gimnastycznej, tylko piękny ocean. To dobrze robi dla estetyki, choć nie zazdroszczę im tego wygrzewania, zapewne temperatura jest bardzo wysoka. 
     Jeżeli chodzi o zaawansowanie to jedynie brzuch sprawił mi pewne kłopoty. Dziś spodziewałam się go bardziej czuć, natomiast dają o sobie znać boki. Okazało się, że jest o wiele łatwiej kiedy podłożyłam sobie poduszkę pod tyłek, bo nie bolała mnie wtedy kość ogonowa. Nie zmieniło to jednak faktu, że w pewnym momencie nie umiałam utrzymać równowagi. 
     Polecam treningi Mel tym, którzy dopiero zaczynają w tym szczególnie tym, którzy nie przepadają za niedawaniem sobie rady :). Czasem po prostu mięśnie nie współpracują, a jeżeli jakiś program właśnie w ten sposób na mnie działa to  strasznie się irytuje. Takie przyzwyczajenia i charakter jedynaczki :). Myślę, że jakiś czas będę korzystała z jej filmików.
     
    Chętnie zrobiłam bym dziś wszystkie jej zestawy (nie wypróbowałam jeszcze tego na pupę), ale niestety chyba muszę dać sobie czas na regenerację.  Drugi raz z rzędu trzęsę się z zimna po bieganiu - w czwartek zrobiłam 10km, mimo że od szóstego było mi zimno (choć na dworze wiemy jaka jest pogoda), dziś sytuacja się powtórzyła, dodatkowo biegłam z czasem 5,40min/km, czyli brakowało powera, mimo że bardzo chciałam. Zastanawiam się czy jestem przetrenowana czy zbyt mało jem, albo może źle jem. Nie wiem, ale uczucia zimna dotąd się nie pozbyłam i czuję się z tym dziwnie. Podjęłam decyzję, że jutro robię sobie absolutne wolne od sportu, w poniedziałek mogę coś zrobić, a biegać pójdę dopiero we wtorek i to z P., a on po kontuzji twierdzi, że będzie biegł bardzo wolno, więc troche zahamuje moją ambicję, aby to czas podstawowy był nieco poniżej 5min/km. Bardzo mi żal, ale po dzisiejszym widzę, że jest mi to potrzebne. Macie może jakieś rady dla mnie?

14 komentarzy:

  1. Ciężko mi cokolwiek doradzić, ale możliwe że to właśnie przetrenowanie. Odpocznij trochę, może zwolnij tempo i wtedy się okaże :)

    A co do Mel B. też mi się bardzo podoba to, że po 10 minutach kończy się zestaw, a ja mogę wybrać kolejny, później kolejny i kolejny.. potem jak podliczę wszystko razem, okazuje się, że ćwiczę już taaaak dłuugo. Fajne uczucie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mel B jest świetna. To przy jej ćwiczeniach zaczęłam lubić sport. Dzisiaj już ćwiczę codziennie. Świetny blog. Widać, że wkładasz w niego wiele pracy ;)
    Pozdrawiam.
    liczi-or-liczi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Może to naprawdę z przetrenowania. Uwielbiam Mel B:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale piszesz tak, jakby niechęć do domowego fitnessu była czymś złym, a przecież nie jest :) Gusta są różne i nie ma w tym nic nienormalnego, że akurat Ty wolisz bardziej sportowo na przykład pograć w siatę :) Najważniejsze, żeby nie siedzieć z dupskiem w fotelu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy musi znaleźć odpowiednią dla siebie aktywność :) A wolne warto sobie zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, ćwiczenia mel B są super. Początkowo drażnił mnie jej "amerykański" entuzjazm, ale rzeczywiście kiedy człowiek ćwiczy woli patrzeć na usmiechniętych ludzi :) A ćwiczenia na pupę są najlepsze, prawie relaksujące ;-) Brzuch też sprawia mi problemy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam już od kogoś o tym uczuciu zimna, ale niestety nie mam żadnej rady :/
    W domu ćwiczyć lubię i właściwie poza bieganiem to moje jedyne ćwiczenia - po pierwsze czas (mogę ćwiczyć kiedy właśnie go mam), a po drugie 'for free' ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak tak chwalisz te zestawy może po raz kolejny skuszę się na coś od Ciebie. ;)
    Mnie dobijają zbyt długie nagrania. Mam jedną płytę Chodakowskiej. Wykonałam może z cztery razy i po tym nie dość, że jej nie polubiłam, to jeszcze dobijało mnie właśnie owe dłużenie się i powtarzanie podobnych ćwiczeń. Teraz mam jeden zestaw, ale nie jest tak długi więc sprawia mi przyjemność. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie powinno być Ci zimno po bieganiu, tym bardziej w trakcie, wiem co mówię, biegałam całą zimę (zimno robiło się dopiero jak temperatura była poniżej minus 5...)... wydaje mi się, że tu przyczyną może być dieta, zachowujesz właściwe proporcje? to jest ważne, szczególnie jak zwiększasz ilość wysiłku... w trakcie przygotować do półmaratonu zwiększyłam liczbę treningów, ale nie zmieniłam diety i skończyło się to zapaleniem mięśni... trzymaj się i koniecznie odpocznij:)!

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię Mel B! ;) Mój ulubiony zestaw to właśnie ten na brzuch i pupę, natomiast zawsze męczę się przy tym na nogi! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Powodzenia w dalszych ćwiczeniach ! Jak tak dalej pójdzie to będziesz miała swoje wymarzone ciało - tylko najważniejsze jest nastawienia pamiętaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja też ćwiczę z Mel B i te ćwiczenia naprawdę dają w kość! Ale wole ćwiczyć i się spocić bo wtedy wiem, że to coś daje. Polecam Ci dwutygodniowy plan ćwiczeń Mel B, ja aktualnie według niego ćwiczę.
    pozdrawiam i zapraszam do siebie
    chudzinabyc.blog.interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Może się nieco przetrenowałaś? Daj organizmowi czas na regenerację a na pewno będzie ok :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. duzo cwiczylam z mel b najpierw mnie irytowal jej krzyk, ale stwierdzilam ze ma swietne cwiczenie na nogi ;)

    OdpowiedzUsuń