Podsumowanie lutego

   Chyba niema co owijać w bawełnę: mogłabym mieć przecież swoje 50kilogramów (choć nie wiem kiedy mój cel z 52 przeredagował się na równą pięćdziesiątkę), jednakże nie trzymałam diety tak jak powinnam i celebrowałam każde kilka gram. Tym sposobem po lutym jestem uboższa o 1,5kilograma. Jest to drugi miesiąc w którym chudnę po styczniu od sierpnia.Waga z którą kończę luty to 53,1kg, na koniec marca chciałabym mieć 52kilogramy. Wiem, że mój organizm nie będzie już chudnął po pięć kilogramów miesięcznie z wiadomych względów. Gdybym zaryzykowała mogłoby to potem odbić się efektem jojo, czego jak dotychczas jakoś udaje mi się uniknąć. Wczoraj jak sobie leżałam i patrze na siebie to myśląc po ludzku chyba nie powinnam mieć do swojej figury żadnych pretensji. Nikt normalny już by nie miał. Moje BMI to 19,5. Wymiary też wyglądają całkiem dobrze, mogę sobie poczekać za niższą wagą.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27 28

zielonych dni było 16
sraczkowatych 5
czerwonych 7

Przewaga jednak dla zielonych co mnie cieszy, bo mam kiepską silną wolę. Ogólnie to cud, że wgl schudłam. Lepiej nie będę opowiadała o wczoraj, ale dziś przez to ledwo się poruszam i mam brzuch jak dziecko z Etiopii.

Po za dietą nastrój unormowany. Zaczynam zauważać, że bardzo skupiam się na wyglądzie i więcej czasu spędzam na szykowaniu się do wyjścia. To mnie trochę niepokoi, ale póki nie będzie gorzej to nie będę się tym jakoś bardzo przejmować. Luty był miesiącem, którego niemal całego przesiedziałam w domu. Lepiej mi idzie w domu z dietą. Na uczelni mam zawsze dostęp do automatu, czasem zapomnę wycofać cukru, kiedy wrzucam monety na kawę, oprócz tego trudno mi o dobre jedzenie. Nie usprawiedliwiam się, stwierdzam fakt!  Marzec pod względem dietowym nie będzie niestety łatwy, ale sobie poradzę. 
   Dziś muszę posprzątać, jutro przyjedzie do mnie koleżanka. Zrobię dobry obiad i pewnie coś tam podjem, ale na szczęście zdrowe odżywianie bez chipsów i słodkich napoi! No i się wreszcie wyśpię!

   Chciałabym, abym w marcu była:
  •  bardziej poukładana i zażegnała swoje dziwne rozkojarzenie i zaczęła się wreszcie skupiać. 
  •  polepszyć trochę stosunki towarzyskie - naprawdę się przyda
  •  posprzątać biurko (moja zdolność do robienia syfu w krótkim czasie jest naprawdę imponująca)
  • przestać obgryzać paznokcie (czy nie powinnam wymyślać realnych celów?)
  • zacząć sezon na rolki (jeżeli pogoda nieco się polepszy i śnieg stopnieje to niema żadnych przeciwwskazań) 
  • starać się mniej zwracać uwagę na "ktoś coś o mnie pomyśli" 
 Dobra. Nawet moje notki ostatnio są jakieś takie bez składu i ładu. Lepiej zobaczę co u Was :) 

16 komentarzy:

  1. 'starać się mniej zwracać uwagę na "ktoś coś o mnie pomyśli"'

    to coś co mogę z chęcią starać się wprowadzić u mnie. Powinnam nawet, staram się, ale.. Nie zawsze wychodzi. Ucieszyła mnie Twoja wizyta niezmiernie. Dodaję do linków. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważne że luty na minus :)
    Postanowienia na marzec ambitne. Szczególnie te paznokcie :) Ja na szczęście nigdy nie miałam tego problemu, ale znam kilka osób które borykają się z tym od dzieciństwa. Więc trzymam kciuki. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. idziesz jak burza, spokojnie w końcu dobijesz do tej pięćdziesiątki. już tyle kg za tobą! albo poza tobą ;)

    jak dodałaś swoje zdjęcie, bardzo podobała mi się twoja figura, masz proporcjonalną sylwetkę, a dla mnie to jest najważniejsze. też chyba bym zwolniła z tym gubieniem kg, jakbym miała twoje ciało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie było źle i na pewno w marcu będzie jeszcze lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dobre postanowienia masz, ja muszę też jakieś ogarnąć - przydałoby się ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli ja dobrze widze i umiem liczyć to Ty schudłaś 20kg? Gratuluję : ) jesteś kolejną osobą która motywuje mnie do działania (bo ja chce -25kg) i kolejnym przykładem że jak sie chce to można :) Cele na marzec jak najbardziej na + a zwłaszcza pkt. 4 :) Pozdrawiam dodaje do obserwowanych :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak nie miałaś nigdy efektu jojo to znaczy, że prawidłowo się odchudzasz, a moim zdaniem to cholernie trudne. Gratuluję spadku w tym miesiącu. Dobre 1,5 kg niż nic. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podpiszę się pod wypowiedzią wyżej, dobre 1,5 kg niż nic. Przynajmniej masz mniejsze szanse na jojo i to powinno cię bardzo cieszyć.
    Jak dla mnie idealnie sobie poradziłaś i jeśli tak dalej pójdzie to osiągniesz 50 kg w mgnieniu oka :).
    A do 6 postanowienia dopisuje się i ja :).
    Powodzenia w marcu.

    you-have-to-be-strong.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. lepiej chudnąć powoli a bez jojo, więc akurat to 1.5 jest w sam raz ;))) tez muszę się dopisać do niektórych postanowień, obgryzanie paznokci, punktualność, sprzątanie na biurku.. no i rolki oczywiście ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. myślę że nie ma czegoś takiego jak przesadna dbałość o swój wygląd, a mówi Ci to osoba, która niestety ma czasami tendencję do wyjścia z domu totalnie bez makijażu i w ciuchach z dnia poprzedniego... ;) -1,5kg przy Twojej wadze jest takie akurat, możesz mieć przynajmniej pewność, że pozbyłaś się go na stałe. Największe plusy zdrowego odchudzania :) I uważaj na to schodzenie z 52kg do 50, bo ani się obejrzysz, a zamarzy Ci się czwórka z przodu, a stamtąd niedaleka droga wiadomo gdzie. Skup się raczej na wyglądzie swojego ciała zamiast na wagowych cyferkach, nie zawsze odzwierciedlających rzeczywistość :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Owoców pracy w marcu i nie tylko! To dobrze, że jesteś powoli zadowolna. Ja niestety odbijałam się jojo, bo wakacje się skończyły. :( A nastroje chwiejne!

    OdpowiedzUsuń
  12. obgryzanie paznokci odstresowuje , może za dużo stersu? Jak ja bym chciała zobaczyć takie cyferki na swojej wadze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. brawo za kazdy kilogram mniej! tez powinnam popsrzatac, ponoc w ładzie łatwiej sie zyje:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz bardzo fajne podejście do całej sprawy. " i patrze na siebie to myśląc po ludzku chyba nie powinnam mieć do swojej figury żadnych pretensji". Wydaje mi się, że to właśnie jest już osiągnięcie celu. Pewnie ta 50 da Ci duuuuużo satysfakcji :D

    OdpowiedzUsuń
  15. "Lepiej mi idzie w domu z dietą"- mnie też, ale kiedyś szybko doprowadziło mnie to do całkowitej izolacji (plus rodzice). Co prawda mówię to tak o, nie żebym przypuszczała, że w Twoim przypadku też tak będzie, ponieważ po tym co przeczytałam w tej notce, ja na Twoim miejscu byłabym z siebie dumna :) Jest okej, mogło być lepiej, ale to nieważne. Oby się nie cofać i nie zadręczać.
    http://niesmucicsie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja sezon na rolki rozpoczęłam z pierwszym dniem marca. Ubierz się ciepło, pamiętaj o czymś na szyję i głowę, bo ta pogoda to podstępna suka. I śmiało można jeździć :>

    OdpowiedzUsuń