Bo jak docenić to co się w życiu osiąga? + porównanie

  Wczoraj był tłusty czwartek. Większość osób chyba szykowała się na imprezę, bo w sklepie był taki ruch, że kolejka nie miała końca. Ja kupiłam bułkę sojową, wypiłam sok. Pączka nie zjadłam, ale nie wierzę, że przez to nie będzie mi się wiodło i ćwiczyłam trochę. Zrobiłam 15 minutowy trening cardio z Mel B., trochę poskakałam. Nie dość mocno, aby mieć dziś zakwasy.
  Wieczorem kupiliśmy sobie wino i wypiliśmy za moją sesję. On uświadomił mi ważną rzecz: nigdy nie umiem docenić tego co osiągam i to jest prawda. Więc jest toast, On mówi za pięknie zdaną sesję, ja mówię za pięknie zdaną sesję na studiach dla idiotów. Brawo dla mnie. To nie znaczy, że miałam zły humor, wręcz przeciwnie. Ludzie kończą gorsze studia, na gorszych uczelniach i to doceniają, ja chyba nie doceniłabym żadnych studiów, które nie dałyby mi fest po kościach i nie doceniam tego, że jak z sesji letniej było 15 osób bez poprawki na wrzesień to byłam w nich ja, nie doceniam tego, że biegle posługuję się całkami i pochodnymi i mam ścisły umysł. Nie umiem powiedzieć "fajnie, że rozumiem matematykę", za to łatwo przychodzi mi "jestem umysłem ścisłym, ale nie tak jakbym chciała" albo "te studia nie weryfikują matematycznej wiedzy do końca, dlatego jestem taka dobra". Nie umiem powiedzieć, że dobrze jeżdżę samochodem, że nie boję się wielkiego miasta, że nie boję się żadnych pogodowych warunków, umiem tylko zauważyć, że faceci lepiej cofają, lepiej parkują...  Nie umiem przyznać, że dobrze gram w siatkówkę, gram dobrze bo moja grupa nie gra jakoś mega dobra i niema porównania. Co więcej wszystko w życiu zrzucam na fart i szczęście. Do tego stopnia, że osoby z mojego otoczenia nie mówią już "dobrze Ci poszło", "nauczyłaś się", mówią miałaś szczęście, nie wszyscy mieli to szczęście jak ty. Pamiętam egzamin z matematyki napisany niemal bezbłędnie na piątkę. Ostatnio koleżanka powiedziała "no wiesz, miałaś łatwy rząd". To jest jednak moja wina, bo nie potrafiłam się przyznać, że dobrze się w tym czuję i powiedziałam "mój rząd był chyba najłatwiejszy". Pamiętam też, że jak kiedyś fotografowałam to też zawsze miałam pretensję, że nie powinnam się tym interesować, bo nie robię tego dość dobrze. Z odchudzaniem jest taka sama sytuacja, czy Rozz powie, że na swoją figurę sobie ciężko zapracowała? Nie. "Mam dobrą przemianę materii, nie musiałam się tak namęczyć na schudnięcie jak inni". Jedyne co umiem docenić to mój związek: on jest idealny, chociaż oczywiście to zasługa jego, a nie moja. I nie piszę tego wszystkiego, abyście mnie pochwaliły. Postanowiłam, że powinnam to w swoim życiu zmienić, że to kiepska cecha charakteru, że wymagam od siebie więcej niż jestem w stanie osiągnąć, a w ten sposób nigdzie w życiu nie zajdę, a nawet jak zajdę to i tak to przeoczę. Jako, że nie miałam postanowień noworocznych mam teraz nowe: będę doceniała to co osiągam i planuję siebie z tego rozliczać. To trudne zadanie, bo charakter nie łatwo zmienić. Niema jednak powodu dla którego miałabym się męczyć i zawsze chcieć od życia więcej.
    Także zacznijmy od najprostszego: tak, lubię mój brzuch i wyglądałabym świetnie na plaży :) Tak, więc wczoraj robiłam zdjęcia: nie są wyraźne, bo z telefonu, ale zawsze. Żeby poprawić sobie humor porównuje te zdjęcia <- klik do tego <-klik. Swoją drogą po tych zdjęciach widać jak wiele zależy od ujęcia, na niektórych wyglądam chudziej/grubiej. Nie wierzę, że tak wyglądałam (drugie). Główna różnica to twarz, gdybyście to zobaczyły, prawie nie widać mi oczu. Ręce to nadal mój problem niestety... Taki mankament figury. Żałuję, że nie mam całej swojej sylwetki z czasu, kiedy miałam 72kilogramy, chociaż też rozumiem siebie, że nie byłam chętna do fotografowania się.
Trzymajcie się chudo!

18 komentarzy:

  1. Bardzo mądry post. Poruszyłaś bardzo ważną kwestię. Mam nadzieję, że uda Ci się docenić samą siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wczoraj ani jednego pączka nie zjadłam i nie jestem jakoś specjalnie smutna ani nic z tych rzeczy ;) Nie czułam potrzeby żeby go zjeść.

    ja świętowałam sesje we wtorek a teraz bedę z przyjaciółką świętować w niedziele potem w marcu gdy mama przyjedzie to też postawie coś ;)

    Dobrze że doceniasz swój związek! To jest najważniejsze ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. to jak się nie zje pączka, to nie będzie się miało szczęścia w życiu? cholera. powinnam była coś zjeść wczoraj.

    to fakt, charakter nie łatwo zmienić, ale nie jest to niemożliwe. fajnie, że chcesz zmienić u siebie tę cechę. rzeczywiście jest taka sobie i przeszkadza ci w wielu kwestiach. ja też uważałam, że jestem na studiach dla idiotów, do tego humanistycznych w małej mieścinie, więc tam już w ogóle poziom leżał i kwiczał, i dzisiaj nie chwalę się tym, że je skończyłam, bo każdy idiota z roku je skończył. chwalę się natomiast tym, że napisałam świetną pracę licencjacką i że obroniłam się na umowne 6, bo tutaj czułam swój włożony w to wysiłek. zawsze jest coś, z czego można być dumnym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czas nie przejmować się pierdołami. wcale taka mądra nie jestem ta sesja jakoś przeszła, ale niektóre zawaliłam sobie na własne życzenie. nie można być we wszystkim dobrym, zresztą po co być, ważne żeby robić to co się lubi, cieszyć się małymi rzeczami Kochana ;-)a ludzie zawsze będa gadać, warto ich olać, jak to robię to jestem szczęśliwsza ;-) jesteś kim jesteś, albo ktoś akceptuje wszystko albo wypad! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładną masz figure, czemu nadal chcesz sie odchudzać? Ja też mam problem z rękami... wszystko chudnie ale one jakoś nie chcą. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. też mam z tym problem;/ jestem swoim najsurowszym krytykiem. zawsze znajdę jakieś "ale", wiem jednak że to wina wychowania. rodzice wymagali ode mnie bycia najlepszą. 5- kwitowane bylo pytaniem "a czemu nie 5?"
    to chore, tyle że JA będę musiała się z tym uporać i pewnie skończy się na terapii...

    nie znalazłam ile masz wzrostu, mogłabys napisać?

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się mądry post i piękne postanowienie! Obyś w nim wytrwała i wszystko ułożyło się po Twojej mysli. Cieszę się, że doceniasz swój związek :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Też nie dałam się tym pączkom ;)
    Co tam te 18kg,to prawie nic..No przestań to była ciężka praca !! Strasznie Ci zazdroszczę ;)
    Też nie zrobiłam fotek na początku odchudzania, to byłoby straszne ;) Dużo osiągnęłaś,doceń to ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://iwantitsobadly.blogspot.com/ Zapraszam do siebie, poszukuję wsparcia..

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymamy się chudo. Zaczełam wczoraj znów ćwiczyć a6w i czułam się lepiej niż miałabym zjeść poczka, fu!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz co? Jesteś niesamowita. Udało Ci się tyle schudnąć, na studiach idzie Ci super (te 15 osób na roku bez poprawki naprawdę robi wrażenie!), jestem pewna że zdjęcia, które robiłaś, też były świetne. I wiesz co? Skoro tak ciężko Ci w to uwierzyć, zamierzam tu wpadać często i przypominać Ci o tym, jak wiele osiągnęłaś. Ale nie myśl, że to Cię zwalnia z obowiązku doceniania samej siebie! Ty też musisz sama zauważać swoje sukcesy, bo cóż, zwyczajnie na to zasługujesz!
    Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja zjadłam pączki i jakoś z tego powodu się nie załamuje bo przecież dwa pączki to nie koniec świata , dla mnie dieta jest bezsensu,jak już walczy się z kilogramami to już potem cąły czas trzeba dbać o linię ,a ja wiem że nie potrafię do końca zycia odmawiać sobie czegoś słodkiego.

    Nie doceniamy tego co zrobiliśmy,bo wiemy że na świecie sa wybitne jednostki które zawsze beda lepsze niż my.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobre postanowienie. Gdy będziesz doceniała to, co osiągnęłaś, zaczniesz się bardziej szanować (nie twierdzę, że teraz siebie nie szanujesz, ale zaczniesz bardziej). Też miałam kiedyś podobny problem. Zawsze uważałam, że przecież mam szczęście, a nie mózg i ręce. Widzę, że dużo schudłaś. To jest duże osiągnięcie i mega motywacja. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozz, powiem Ci szczerze, ze czytajac to wydawalo mi sie, ze.. Czytam wlasne mysli. Cierpie na identyczna 'przypadlosc'. Identyczna, nie ściemniam. Wow, to zadziwiające, bo nigdy nikogo takiego nie spotkałam.
    Chociaż teraz się uczę doceniać samą Siebie i to, że żyje i jestem taka, a nie winna, bo dzięki temu odnoszę sukcesy. Wszystko siedzi w naszych głowach! Zycze Ci, zebys szybko zmienila nastawienie!
    Pozdrawiam cieplo! :)
    Kokainovva ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja bym bardziej powiedziała że jesteś zarozumiała, to że tobie idzie dobrze to nie znaczy ze to są proste studia dla idiotow i ze wszystkim ma tak samo dobrze isc, albo to ze ktos nie chudnie tak szybko jak ty, albo nie uczy sie tak szybko jak ty to nie znaczy ze jest idiotom

    OdpowiedzUsuń
  16. Postanowienie do zrealizowania-trzymam mocno kciuki.
    A obecnie wyglądasz ślicznie, jeszcze raz ci gratuluję, tyle osiągnęłaś<3
    Trzymaj się:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Po co tyle sie starasz skotro nigdy nie jestes z siebie zadowolona ? to nie ma sensu. zacznij cieszyc sie odnoszacymi sukcesami albo szybko sie ypalisz.. zycie jest za krotkie zeby wicznie siebie karac za cos ;< takze glowa do gory i jedziemy:)
    ps zdjecia sa mega motywujące... tylko brac przyklad!! w ile czasu tak duzo schudłas ?? ; o

    OdpowiedzUsuń
  18. Masz problemy z wiarą w siebie, ale myślę, że z czasem nauczysz się tego. Ze sposobu w jakim piszesz od razu widać, że nie jesteś przeciętna, dlatego doceń to co masz i ciesz się tym! Zobacz jakie postępy zrobiłaś, jak bardzo różnią się te zdjęcia, obok Ciebie jest ktoś kto Cię wspiera, na studiach dobrze Ci idzie, naprawdę jest dobrze! ;)

    OdpowiedzUsuń