Poczułam, że muszę napisać ten post. Po prostu muszę i koniec. Może to też będzie przestrogą dla osób, które patrzą na wzorce i zaczynają prowadzić tryb życia, który nastawiony jest na myślenie o wyglądzie. Szacuję, że za kilka lat obsesję wyglądową (tak sobie ją potocznie nazwałam) będzie miało większość osób.
Gdzie przebiega granica pomiędzy obsesją a początkiem choroby? Jak się okazuje wiele naszych zainteresowań czy potrzeb pomalutku przeradza się w obsesję nawet na poziomie choroby psychicznej. O tym, że fascynacja, może przerodzić się w coś, nad czym się nie panuje i przerażać na pewno przekonało się wielu z Was. Bywają też jednak obsesje delikatne, niegroźne a nawet zabawne. Ot takie “odchylenie” od normy.żródło
Nie muszę chyba wspominać, że z obsesji może wyjść choroba. Wśród tych zaburzeń są nie tylko anoreksja, bulimia czy nagłośnione ostatnio kompulsywne objadanie. Myślę, że może to w znaczny sposób ograniczyć funkcjonowanie człowieka - do tego doprowadziło to u mnie, choć nie twierdzę, że jestem chora. Za to obsesję mam bardziej niż mocną.
Dawniej nic w moim życiu nie zależało od wyglądu. Owszem lubiłam mieć nowe ciuchy, ale nie przepadałam za kupowaniem ich, malowałam się na specjalne okazję, nie musiałam każdego dnia układać idealnej fryzury i oglądać całej sylwetki w ciuchach stojąc na muszli bądź w domu rodzinnym na taborecie. Nie myślałam o tym, że może widać w brwiach jakiś niewydepilowany włosek, albo też, że wszyscy się patrzą, bo śmiesznie wyglądam w tych ubraniach/butach. Zaczęło się oczywiście od wagi, wzięłam do siebie komentarze, które się do niej odnosiły. Przed tą chwilą potrafiłam powiedzieć, że wyglądam ładnie kiedy gdzieś wychodziłam, potem już nie. Oczywiście z początku wszystko wygląda fajnie i niewinnie. Kilogramy lecą szybko, ludzie Cię komplementują. Wydaję Ci się, że jesteś strasznie szczęśliwa, zaczynasz myśleć, że skoro zmieniłaś figurę to możesz wyglądać jeszcze lepiej. Z tego ciągu wychodziłoby logicznie, że chudniesz dalej, ale u mnie coś się poprzestawiało. Nie twierdzę, że jestem chuda tak jakbym chciała być, ale nie to zajmuję mi tyle czasu. Nienawidzę mojej twarzy, toteż nie wychodzę nigdzie bez makijażu, wkurzają mnie moje włosy i kwadratowy kontur twarzy, wkurzają mnie małe oczy i wąskie usta. Wkurza mnie w moim wyglądzie wszystko, bo nic nie jest takie jakbym chciała. Kiedy przygotowuję się na wyjścia stoję długo przed szafą i wszystko jest nieodpowiednie, czuję się jak wyrzutek i gdybym mogła wymieniłabym siebie na kogoś zupełnie innego. I pierwsze co przychodzi mi na myśl to ktoś pewny siebie, choć bardziej powinna przerażać mnie moja próżność. To też się zdecydowanie nasiliło. Mam do siebie wyrzuty, że zamiast zajmować się czymś poważnym to spędzam tyle czasu na głupocie. Tyle, że czym miałabym się zajmować? Studia są śmieszne. Czyli sprawdza się powiedzenie, że kiedy nie masz co robić to tworzysz sobie problemy.Oprócz tego mam jeszcze taki problem, że w towarzystwie pocę się jak szczur, co wynika prawdopodobnie z podwyższonego ciśnienia i mam ochotę uderzyć się w głowę za to, że jest tak pusta w środku. Brak pewności siebie kolejny raz przenosi się na inną dziedzinę życia - naukową. Gdybym umiała o siebie walczyć i się nie wstydziła to miałabym stypendium zapewnione, a tak muszę czekać i trzymać kciuki czy moja średnia załapie się na tą listę czy może już nie.
Taka obsesja w znacznym stopniu utrudnia życie, więc nie pakujmy się w nią na własne życzenie. Kiedyś też myślałam, że coś takiego jest daleko ode mnie, że to głupota i może zawładnąć tylko słabymi ludźmi. Wychodzi, że jestem słaba. Najbardziej boli to, że teraz przez naciski wchodzą w nią niemal wszyscy począwszy od dzieci.
Chce być wolna i o tym nie myśleć, ale nie idzie. Choćbym wymyśliła sobie masę dodatkowych zadań. Dziś mam dobry humor i dzień, siedzę akurat w domu, więc szczególnie, ale stwierdziłam, że właśnie taki jest odpowiedni na ten post, czas w którym mogę stanąć obok problemu i spojrzeć na niego z perspektywy. Mówi się, że mamy zaakceptować siebie i się kochać. Oczywiście, tylko jak?
No właśnie. Mądre słowa. Może właśnie takie niedowartościowanie siebie wynika z braku docenienia ze strony bliskich. Sama się nad tym zastanawiam nieraz,bo wiem coś na ten temat. Smutne to nieraz,ale w dzisiejszym świecie już nic nie jest wiadome tak naprawdę i człowiek się gubi w tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńTo by na bank nie dotyczyło mnie. U mnie wszyscy mnie dowartościowują jak tylko idzie. Nawet jak na mój gust przesadzają. :)
UsuńBo trzeba się bardziej skupiać na bardziej wartościowych sprawach od wyglądu zewnętrznego. Ludzi bardziej obchodzi to, jaka jesteś, lubią Cię (lub nie) za charakter, a nie za wygląd. Wiadomo, że trzeba o siebie dbać, ale bez przesady, bo z tego właśnie rodzi się obsesja. Też to kiedyś przerabiałam, ale przewartościowałam sobie życie. I czuję się szczęśliwsza, więcej rzeczy mi wychodzi, jestem pewniejsza siebie. Skupiaj się na swoich pasjach i obowiązkach i nie myśl tak źle o swojej fizyczności. Tak, wiem, zaraz napiszesz, że "łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić". A więc to jest wyzwanie. Wszystko się da. Budowanie pewności siebie i wyższej samooceny jest trudne, ale wykonalne. Wiadomo, że każda z nas będzie miała jakiś tam kompleks i to jest normalne, ale to jeszcze nie obsesja. Wkurzająca jest rola mediów w tym wszystkim. I niestety, jest co raz gorzej w kwestii lansowania idealnych kobiet i mężczyzn w magazynach, telewizji itd. Ale po co się temu poddawać? Po co się przejmować zdaniem innych ludzi? Co im do tego, czy masz cienkie usta czy pełne, czy masz owalną twarz, czy kwadratową, czy jesteś wysoka czy niska...itp.? Chcesz być podziwiana na ulicach i na uczelni czy jak? Powiem Ci, że uroda i tak kiedyś przeminie. Ważne, żeby pozostało zdrowie i bliscy ludzie.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony trudno nie nakręcić się na takie myślenie. Z jednej strony nakręcamy sie same widząc rezultaty (co jak co, ale każda chce sie pochwalić nowym rozmiarem), z drugiej nakręca nas otoczenie, jeżeli zmiany są bardzo widoczne. Skoro każdej z nas coś się w glowie poprzestawiało i stwierdzila 'muszę schudnać', a myśl była na tyle silna, że jest nas te 10-20 kg mniej to wiadome, że po utracie tych kilogramów nie wróci obojętność wyglądowi. Takie pewne objawy zauważyłam u siebie- pomimo, że schudłam nadal wydaje mi się, że jestem gruba. Porównuję się z kobietami spotykanami na ulicy- a jeszcze niedawno byłam duzo grubsza i się nie porównywałam...
OdpowiedzUsuńWiesz, akceptacja siebie to ważna sprawa. Kompleksy, ideały, mass media, otoczenie - to wszystko sprawia, że widzimy siebie w krzywym zwierciadle. I chcemy być lepsze. Z jednej strony to dobrze, z drugiej to jest złe.
OdpowiedzUsuńMnie z wszelakich kompleksow wyleczyl wyjazd do UK. Tutaj ludzie kompletnie nie przywiazuja wagi do wygladu, nie oceniaja absolutnie nikogo na tej podstawie. Zdarzylo sie mojej siostrze wyjsc z maska i czepkiem na wlosach do sklepu, bo skonczyl nam sie prac (tu czasami prad jest na "kluczyk" i trzeba go ladowac w sklepie) i nikt sie na nia nawet dziwnie nie spojrzal. Staram sie dobrze wygladac, ale wyglad nie ma prawa rzadzic moim zyciem, a juz na pewno samopoczuciem. Najwazniejsza jest swiadomosc, ze starasz sie, tzn, jesz zdrowo, cwiczysz, dbasz o siebie i tyle wystarczy :), glowa do gory i smiech :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz, tutaj każdy jest inny i każde dziwactwo jak i normalność jest traktowana tak samo! Uwielbiam to!
UsuńNiebezpieczeństwa.... Znamy z doświadczenia...
OdpowiedzUsuńMądre słowa. Nie trudno zacząć tak myśleć, kiedy ideałem jest kobieta w rozmiarze 0, do tego z piękną twarzą, idealnie ułożonymi włosami i perfekcyjnym makijażem. Tyle tylko, że ona ma ludzi, którzy ją ubiorą, uczeszą, umalują, a taki a nie inny rozmiar jest często zasługą genetyki.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - to, co osiągnęłaś chudnąc prawie 20kg jest ogromnym osiągnięciem, dlatego polecam spojrzeć na stare zdjęcia, na których miałaś 70kg. Zobacz tą różnicę. Spójrz w lustro i na zdjęcie. Na pewno jest ogromna różnica. Powinnaś być z siebie dumna, głowa do góry, choć wiem, jak czasami jest ciężko :)
Trzymaj się :)
Smutno czyta się takie posty, jednak zgadzam się z Tobą. We współczesnym świecie to wszystko obawia się bardzo często. Jednak nikt nie może się poddać, trzeba wszystko powoli przeanalizować i zastanowić się, co naprawdę jest warte w Naszym życiu. Wiadomo, każda z Nas chce wyglądać ładnie, mieć zadbane włosy, twarz, paznokcie, idealna figurę. Ale to tylko wygląd, a co za tym idzie? To, że to wszystko po pewnym czasie przeminie, a zostanie tylko to co jest w Nas. Charakter, myślę, że najlepiej skupić się na tym. Zastanowić się, co można w sobie zmienić, tak, aby inni zauważyli, że jesteśmy dobrymi ludźmi. Myślę, że podstawową zasadą jest akceptacja samej siebie. Bez tego niestety nie wybijemy się nigdzie, nie zrobimy żadnego kroku w przód.
OdpowiedzUsuńTrzymaj za Ciebie kciuki, nie daj się :)
trzymam* :)
UsuńTeoretycznie mówi się, że z wiekiem to mija. A według mnie właśnie jest na odwrót. Obsesja dopada nas do tego stopnia, że nie mamy nikogo, bo ciągle uważamy, że jesteśmy źli i nikt nas nie zechce. Potem, gdy mamy pracę i mniej czasu dla siebie, dochodzą kolejne. Około trzydziestki pojawiają się zmarszczki, co większość kobiet jeszcze bardziej dobija.
OdpowiedzUsuńTylko gdzie to wszystko się zaczyna?
Na szczęście jako takiej obsesji nie mam, ale nie lubię osadzenia swoich oczu bo poza tuszem nie mogę na nie nic nałożyć (nie ubolewam nad tym ale czasem fajnie byłoby mieć kreskę na powiece ;)) i mimo że jestem szczupła to źle się czuję w stroju kąpielowym bo mam oponkę na brzuchu która mimo pracy nie chce znikać :/ Staram się nie dołować jednak bo nad brzuchem można popracować a oczy cóż... Ich raczej nie zmienię ;) pozdrawiam i mam nadzieję, że przestaniesz tak bardzo przejmować się wyglądem ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, u mnie się to przerodziło w bulimie ale udało się pokonać. Choć nie mam już problemu z jedzeniem, nadal mam czasami problemy podobne do Ciebie. Nie pójdę do sklepu ani na siłownie bo nie jestem pomalowana - bo NAPEWNO wszyscy będą patrzeć.
OdpowiedzUsuńSuper, że zdałaś sobie z tego sprawę : ) Teraz kolejny krok to zaakceptować siebie : )
OdpowiedzUsuńnajważniejsze to zdać sobie sprawę z problemu, wiesz,że masz problem, teraz wszystko zależy od ciebie...
Usuńja mogę dodać,żebyś usiadła na chwile i pomyślała o tym, jakie życie jest krótkie,szkoda marnować cennego czasu, popatrz na innych ludzie mają większe problemy niż źle ułożone włosy, czy nie idealny wygląd
też czasem mam wrażenie że popadam w jakieś obsesje i że źle to się może dla mnie skończyć
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym...
OdpowiedzUsuńJa cały czas co coś zjem, sprawdzam, czy nadal czuć moją kość... Masakra jakaś... Nie pakujcie się w to.
Wiem coś o tym niestety, w najnowszej notce napisałam troszkę motywacji w walce z anoreksją, na własnym przykładzie...
OdpowiedzUsuńJa w obsesję popadlam juz dawno, jeszcze w pierwszej liceum nie przejmowalam sie tym i zwyczajnie bylam szczesliwsza. Ale kiedy kolezanka zaczela mi mowic, a moze zaczniesz tuszowac rzesy, a moze uzyjesz podkladu. To dalam sie w to wciagnac i teraz mam tak jak Ty.
OdpowiedzUsuńPodobno właśnie tak jest, że jeśli się osiągnie jeden cel (dot. na przyklad sylwetki) to szuka sie jakies innej wady...
Muszę się niestety z Tobą zgodzić. Ja od jakiegoś czasu popadam w paranoje. Codziennie się mierzę w biodrach, ćwiczę, ponieważ jestem na diecie, a z zasadzie zdrowym odżywianiu. Dążę do bycia tak zwanym wieszakiem aby w wakacje wreszcie móc spełniać swoje marzenia i prezentować ciuchy na wybiegu. :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.kpfashionn.blogspot.com
Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że sama bujam się na granicy pomiędzy zdrowym, a wyniszczającym perfekcjonizmem. Telewizja wciąż nakręca kobiety. "Chcesz, ba!!, musisz!! być piękna, masz być szczupła, masz mieć piękne włosy, powinnaś mieć długie gęste rzęsy i mieć płaski brzuch". Oliwy do ognia dolewają czasopisma z wyphotoshopowanymi kobietami, z cerą jak alabaster talią jak osa i okazałym biustem. I co z tego, że zdaję sobie sprawę, że to magia komputera, że sama potrafię przerobić zdjęcie, usunąć przebarwienia na skórze albo krostkę? Z photoshopem nie pójdę przecież do ludzi, albo nie ukryje nim świecącej cery i zaczerwienienia dekoltu gdy się zdenerwuję. Najsmutniejsze jest to, że dążenie do ideału wykreowanego przez media jest jak syzyfowa praca. Bo nie ma ludzi bez kompleksów, bez skaz. Też sobie zarzucam, że tyłek nie taki, że nogi wciąż nie takie jak bym chciała. Dlatego zawsze gdy już tracę resztki rozsądku staram się sobie tłumaczyć, że są ludzie, którzy daliby wiele za obie proste nogi, albo za normalną kształtną głowę. Że tak naprawdę jestem szczęściarą, że jestem zdrowa. I co z tego, że usta mam trochę za wąskie i nie do końca wyleczoną cerę z trądziku, skoro są tacy, którzy jeżdżą na wózku i tacy co nie widzą?
OdpowiedzUsuńczytam i myślę, że opisałaś chyba mój przypadek...
OdpowiedzUsuńSylwia, mam podobnie jak czytam ... :/
OdpowiedzUsuńmargolagranola.blogspot.com bardzo trafny artykul adekwatny do tego co sie dzisiaj dzieje.. wiele osob nie potrafi juz odroznic dazenia do marzen zdrowej wyspotowanej smuklej sylwetki od wychudzonej chodzacej anoreksji brzydko mowiac.. wiek zaczyna promowac wychudzona kobiete z odstajacymi zebrami na wzorzec piekna.. i do czego to dazy?!
OdpowiedzUsuńD
To samo co do wygladu twarzy wlosow ubioru.. czlowiek powoli przestaje oceniac drugiego wieloaspektowo bo corazczeaciej zaczyna liczyc sie to jak kto jest ubrany i jak ma brwi wyregulowane jesli poprawnie kest dobrym towatzustwem.. jesli nie NOESTETY staje sie eliminowany to chore -.-
OdpowiedzUsuńJestem tu po raz pierwszy ale podoba mi się twój blog więc na pewno będę wpadać. Zapraszam też do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://perfekcjajestwcenie.blogspot.com/
ja tez teraz zaczelam sie serio pilnowac z dieta, ale nei dam sie zwariowac :) Mysle ze wszystko w granicach rozsadku :)
OdpowiedzUsuńMoże masz przepis na dobre chęci, bo u mnie z tym najgorzej
OdpowiedzUsuńTym postem udowodniłaś właśnie, że jesteś jednak silna i na pewno będziesz potrafiła poradzić sobie z problemem. Grunt to zrozumieć co jest nie tak, a Ty to zrozumiałaś.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej, jestem nowa, kiedyś dłużo już schudłam, więc ogólnie nie jestem zielona w tej tematyce, jednak moje zdrowie się strasznie wtedy pogorszyło i przez kilka lat odstawiłam pro anę, i dietę, i przytyło mi się znowu :( i wracam tutaj, i szukam jakiegoś wsparcia, bo w grupie raźniej.. jeśli masz ochotę zapraszam do siebie http://kiss-the-dark.blogspot.com/ a jeśli nie, to wybacz że zajęłam Ci czas. pozdrawiam Olciuk.
OdpowiedzUsuńOdchorowałaś, bo pewnie zbyt drastycznie się odchudzałaś. Wszystko trzeba robić z głową i planem. Sama dieta nie pomoże, dobrze jest też uprawiać sport.
OdpowiedzUsuńtak naprawdę to każda obsesja utrudnia życie... wszystko z umiarem...
OdpowiedzUsuńniemal wszystko może przerodzić się w obsesję, dlatego ważne jest, by zachowywać umiar i zdrowe podejście
OdpowiedzUsuńdokładnie :) wszystko z umiarem i będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńwspółczuję ludziom z taką obsesją...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńto już faktycznie przesada...
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze faktycznie to uświadomi niektórym pewne kwestie .. .
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to, co mamy w środku, powinniśmy bardziej pielęgnować nasze wnętrze niż ciało:)
OdpowiedzUsuńDla mnie wszystkie aspekty są ważne, wnętrze, wygląd, zachowanie itd. Najważniejsze, żebyś zrozumiała, że warto od siebie wymagać i nie ma w tym nic złego. Wymagam od siebie dobrego wyglądu i to mnie motywuje. Są znowu dni, kiedy mam ochotę być sam, zamknięty, czuję się jak gunwo. ;) Kwestia zaakceptowania sobie tego w swojej głowie i świadomości ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety sama mam problem ze swoim wyglądem. Jestem po prostu brzydka:( Przez to bardzo zamykam się w sobie i unikam ludzi:(
OdpowiedzUsuńPozytywny blog! :)
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam http://badzfittomozliwe.blogspot.com
Mam podobny problem;/
OdpowiedzUsuńja na szczęście już z tego wyszłam. 2 lata anoreksji bulimicznej, potem BED, depresja, samookaleczanie, próba samobójcza.
OdpowiedzUsuńŻyję.
Nie odchudzam się, nie liczę kalorii. Jem 'normalnie', zdrowo. Jestem szczęśliwa.
Udało mi się dzięki partnerowi, który przechodził przez prawie to samo.. Oboje jesteśmy dla siebie nawzajem wsparciem.
Ale wiem, ilu dziewczynom się to nie udało, mimo pomocy z zewnątrz...
Tanya
Czy będą jeszcze jakieś wpisy kiedyś? :D
OdpowiedzUsuńSuper blog.Ciekawe informacje. Blog warty polecenia.
OdpowiedzUsuńWartościowe podejście, bo jednak tak wygląda życie wielu osób, a obsesje na swoim punkcie są niebezpieczne. Lepiej zacznijmy żyć w zgodzie ze sobą, na zawsze ze zdrową i zbilansowaną dietą.
OdpowiedzUsuńJa siebie nienawidzę. Może duży wpływ na to miały czasy gimnazjum, gdy byłam prześladowana przez rówieśników, wyzywana od paszteciar i grubasow, choć ówczesne 40 kilo przy 160 cm wzrostu to zdecydowanie nie była nadwaga... Zaczęło się samookaleczanie, glodzenie, wymiotowanie... I tak w tym siedzę. Prawie siedem lat. Do dziś mam, jak to nazywasz, obsesję - czy ktoś nie skomentuje negatywnie mojego wyglądu. Trzymam kciuki za wszystkie takie dzieciaki, za wszystkie dziewczyny dążące do perfekcji, żeby nie zniszczyły siebie. Stay strong.
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam czytać Twoje posty. Fajnie byłoby, gdybyś zechciała wrócić. Napisz co u Ciebie, czy zmieniło się Twoje podejście do diety, czy może rozwinęłaś nowe pasje sportowe :). Czekamy tutaj wszyscy! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dorota.
Tak na marginesie dodam, że na prawdę nie warto wpadać w paranoję na punkcie swojego wyglądu, oczywiście warto dbać o siebie ale wiele dziewczyn czuje się nieatrakcyjna a wygląd to kwestia gustu. Jednemu facetowi podoba się kobieta szczuplejsza drugiemu mająca więcej ciałka ;)
OdpowiedzUsuńSuper post!
OdpowiedzUsuńहम विभिन्न स्वास्थ्य समस्याओं के उपचार के लिए दवाओं को उपलब्ध कराने, एक दवा है कि पहले से ही अनाज के साथ आपूर्ति की है का उपयोग पूरी तरह से बीमारी का इलाज कर सकते हैं।
OdpowiedzUsuńObat Epilepsi
Obat Jantung Bocor Anak
Obat Lipoma
Obat Gerd
Przez wiele lat próbowałam diet, zaczynając od Dukana, po kopenhaską i south beach i inne cuda, nie wspominając o tabletkach na odchudzanie. Efekty raz były, a raz nie, ale rozregulowałam sobie całkowicie metabolizm i zdrowie też. Nie idźcie taką drogą, jest tylu fachowców dzisiaj, którzy potrafią pomóc także leniom, jak i osobom chorym np. na Hashimoto. Lepiej dwa razy pomyśleć i wybrać dobrego dietetyka online
OdpowiedzUsuńMasz dużo racji w tym co piszesz. Niestety ludzie bardziej troszczą się o to żeby chudnąć by lepiej wyglądać, a nie by być zdrowszym.
OdpowiedzUsuńI fajnie:)
OdpowiedzUsuńJa przede wszystkim jak jest pogoda ćwiczę na świeżym powietrzu w takich miejscach jak http://www.silowniezewnetrzne.net siłownie plenerowe i uważam, że to świetne rozwiązanie aby zadbać o swoją sylwetkę
OdpowiedzUsuń1
OdpowiedzUsuń2
OdpowiedzUsuń3
OdpowiedzUsuń4
OdpowiedzUsuń5
OdpowiedzUsuń6
OdpowiedzUsuń8
OdpowiedzUsuń9
OdpowiedzUsuń10
OdpowiedzUsuń11
OdpowiedzUsuń12
OdpowiedzUsuń13
OdpowiedzUsuń14
OdpowiedzUsuńPOCHŁANIACZE TUSZY WE WREOCŁAWIU
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem taka obsesja związana z wyglądem jest niezdrowa!
OdpowiedzUsuń